Minimalistycznie o samotności, która jest naszym lustrem
„Lustro” to dwudziesty spektakl Sceny Plastycznej KUL. Po latach „krążenia” wokół tajemnicy osoby i twórczości Brunona Schulza, Leszek Mądzik zdecydował się na spektakl dedykowany artyście i pisarzowi z Drohobycza. Powstał klasyczny dla teatru Leszka Mądzika spektakl. Również klasyczny pod względem wykorzystania w teatrze motywów z rysunków Brunona Schulza.
W „Lustrze” jest tak, jak w teatrze Leszka Mądzika: z ciemności wyłaniają się i wędrują w przestrzeni obramowanej ciemnością afabularne sekwencje scen, paralelnie z towarzyszącą im muzyką. Sceny mają symboliczny i metaforyczny charakter. Najbardziej charakterystyczną z nich jest zdejmowanie masek. Ale w „Lustrze” równie ważne jest przenikanie postaci przez ciemność i odnajdywanie swego – jakiegoś?, czyjegoś? - odbicia w ciemności, a przede wszystkim nasycony erotyzmem, powtarzający się gest dotykania kobiety: albo futra, skrywającego jej ciało, albo jej stóp i nóg, które przejmują władzę nad ciałem dotykającego mężczyzny.
Sceny te w swoich konkretnych figuracjach mają genezę w prozie i rysunkach Brunona Schulza. Wspomniane gesty wyrażane ruchem – dotykiem ręki czy stopy, nawet samo ułożenie postaci, to niemal „żywe” cytaty z rysunków Schulza. Teatr sięga po nie często, bo rysunki te są niczym gotowe, a nawet jakby zadane partytury ruchu scenicznego, ba, wydaje się, że Schulz zawarł w nich kierowane do inscenizatorów żądanie ich wykorzystania dla oddania swoistości swej prozy i sztuki. By pozostać w kręgu lubelskim, przypomnijmy, że także Krzysztof Babicki w „Nocy wielkiego sezonu” zrealizowanej na scenie Teatru Osterwy analogicznie, aczkolwiek „po swojemu”, kreował ruch sceniczny części postaci jakby ożywiając rysunki Schulza.
Na tle dotychczasowego dorobku Sceny Plastycznej KUL, „Lustro” wyróżnia się minimalizmem oraz prostotą konstrukcji i estetyzacji scen, jakby Leszek Mądzik nie chciał, aby spektakl w jakikolwiek sposób wdał się w konkurencję z siłą wyrazu i tajemniczości twórczości samego Schulzem. Wyjątkowy charakter nabiera scena wspomnianej, podszytej erotyzmem gry ciała mężczyzny ze stopami kobiety, odbywająca się jakby w ukryciu, pod stołem. Z punktu widzenia widza scena ta rozgrywa się w dali, w głębi sceny, trwa długo, aż staje się nużąca. Wówczas, i w tym przejawia się siła tego teatru, scena ta zaczyna „rosnąć” przybliżając się do pogrążonej w ciemności widowni. Umowność tej sceny i jej nużąca teatralność znika, zaczyna w niej dominować czysta zmysłowość.
Po raz pierwszy w spektaklu Sceny Plastycznej KUL pada słowo. To czytane z offu kilka zdań z opowiadania „Samotność” o tytułowym lustrze. Co jest tak ważnego w tych słowach, że Mądzik je wprowadził? Może mówią one o naturze ludzkiej tożsamości, o procesie konstytuowania się i przemiany naszego ja, który raczej doświadcza nas niepokojem, rozdwajaniem jaźni, niż szczęśliwym finałem w postaci zrozumienia siebie i tajemnicy życia. Czy nie o tym właśnie opowiada swoimi spektaklami także Leszek Mądzik? W „Samotności” Schulz pisze: „Jak wyglądam? Czasem widzę się w lustrze. Rzecz dziwna, śmieszna i bolesna! Wstyd wyznać. Nie widzę się nigdy en face, twarzą w twarz. Ale trochę głębiej, trochę dalej stoję tam w głębi lustra nieco z boku, nieco profilem, stoję zamyślony i patrzę w bok. Stoję tam nieruchomo patrząc w bok, nieco w tył za siebie. Nasze spojrzenia przestały się spotykać. Gdy się poruszę, i on się porusza, ale na wpół w tył odwrócony, jakby o mnie nie wiedział, jakby zszedł poza wiele luster i nie mógł już powrócić”.
Zatem – to apoteoza samotności, skoro człowiek zostaje opuszczony nawet przez swe wierne lustrzane odbicie, przez swój wierny cień. Z drugiej strony, w tym obrazie odczytać można i coś przeciwnego: odwagę - nawet siłę - w byciu samotnym wobec świata, nawet wobec siebie samego z przeszłości, siebie samego potencjalnego, z lustra…
Minimalizm spektaklu rezonuje w widzach jak głos z tuby - wielością osobistych skojarzeń, jakbyśmy patrzyli w głąb siebie, w swą pamięć o nas samych, w której jawi się obraz niewyraźny i nieostry, acz silny. Dlatego kiedy scena zamiera, a na widowni powoli zapala się żarówka, widzowie długo pozostają w milczeniu wpatrzeni w ciemność przed nimi. Jak w lustro.
Grzegorz Józefczuk
„Lustro”, Scena Plastyczna KUL Lublin – scenariusz, reżyseria, scenografia: Leszek Mądzik,muzyka: Piotr Klimek, fragment opowiadania „Samotność” Brunona Schulza czyta Jerzy Radziwiłowicz, premiera 7 marca 2013 roku na XV Festiwalu „Oblicza Teatru” w Polkowicach na Dolnym Śląsku. Pokaz w Lublinie: 25,26 maja 2013 r.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: http://www.brunoschulzfestival.org/index.php?tpr=news&id=64
|