Prof. Małgorzata Kitowska-Łysiak nie żyje
17 października 2012 roku zmarła historyk sztuki, jedna z najwybitniejszych badaczek spuścizny Brunona Schulza i wielka przyjaciółka Schulzowskiej prowincji osobliwej oraz Festiwalu Schulzowskiego w Drohobyczu, Profesor Małgorzata Kitowska-Łysiak z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. To ogromna strata dla polskiej i światowej schulzologii.
Jeszcze kilka dni temu pisałyśmy do siebie wymieniając myśli o ostatnim Festiwalu Schulzowskim, który we wrześniu odbył się w Drohobyczu. Kibicowała Festiwalowi z odległości, z Lublina, bo nie mogła sama w nim uczestniczyć ze względu na stan zdrowia.
Cieszyła się, że z okazji Piątego Międzynarodowego Festiwalu Brunona Schulza w Drohobyczu ukazało się w kijowskim wydawnictwie „Duch i Litera” ukraińskie tłumaczenie Szkiców krytycznych Brunona Schulza, które tylko raz w jej opracowaniu ukazały się w Polsce w Wydawnictwie UMCS w 2000 roku. Ukraińskie tłumaczenie Szkiców przygotowałam w stałych z nią konsultacjach, w ramach tegorocznej edycji programu stypendialnego „Gaude Polonia” Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego RP – Profesor Małgorzata Kitowska-Łysiak była moim tutorem w ramach tego stypendium. Napisała słowo wstępne do Szkiców, adresowane do ukraińskiego czytelnika, które przetłumaczyłam na język ukraiński. To świetne wprowadzenie do nieznanych do tej pory ukraińskiemu odbiorcy krytycznoliterackich, teoretycznych i filozoficznych tekstów Brunona Schulza - i trudno byłoby o kogoś, kto zrobiłby to lepiej.
Małgorzata Kitowska-Łysiak sporo pisała o Schulzu i kontekstach sztuki, literatury, kultury jego epoki. Pisała z wielką pasją i wielką precyzją naukową. Była rzadkim badaczem ciągle poszukującym nowych argumentów, okoliczności, przyczynków dotyczących dzieła Brunona Schulza. Jest autorką bardzo cennych tekstów o spuściźnie plastycznej Schulza oraz książki Schulzowskie marginalia (Wydawnictwo KUL, Lublin 2007).
Rozmawiało się z nią łatwo i z wielką przyjemnością – na różne tematy, nie tylko schulzowskie. I zawsze chciało się z nią rozmawiać. Potrafiła wysłuchać, poradzić, zrozumieć. Reagowała żywo i z wielkim zaangażowaniem na wszystkie sprawy dotyczące Brunona Schulza i zachowania/reanimowania pamięci o nim w Drohobyczu. Od samego początku wspierała wszystkie moje ze śp. Igorem Meniokiem pomysły: powstanie Centrum Polonistycznego na Uniwersytecie w Drohobyczu, otwarcie wstępnej wersji Muzeum Brunona Schulza (Izby Pamięci) w jego dawnym gabinecie profesorskim w budynku dawnego Gimnazjum Jagiełły, zainicjowanie Międzynarodowego Festiwalu Brunona Schulza w Drohobyczu. Zawsze była jednym z najlepszych doradców w drohobyckich sprawach, związanych z Schulzem. Zawsze była bardzo pomocna.
Całkiem niedawno pisała o zmarłym drohobyczaninie Zenonie Filipowie, którego dobrze znała i ceniła jako kolekcjonera dawnych pocztówek i innych materialnych znaków przeszłości Drohobycza, który przed śmiercią zdążył wydać wspaniałą książkę o sztuce fotografii z Drohobycza.
Winszowała solenizantowi Alfredowi Schreyerowi – świetnemu muzykowi i śpiewakowi, ostatniemu rdzennemu Żydowi z Drohobycza i ostatniemu w tym mieście uczniowi Brunona Schulza, który niedawno obchodził dziewięćdziesiąte urodziny.
Niecały rok temu z bólem przyjęła wiadomość o nagłej śmierci rektora Uniwersytetu w Drohobyczu, Profesora Walerego Skotnego, który wspierał każdą ideę promowania Schulza w Drohobyczu, w tym Międzynarodowy Festiwal Brunona Schulza w rodzinnym mieście tego pisarza i artysty.
Była najbliżej genialnych inicjatyw schulzowskich śp. Profesora Władysława Panasa, którego bardzo ceniła i lubiła jako wybitnego i niekonwencjonalnego schulzologa. W 2002 roku współorganizowała razem z nim największą w Polsce konferencję poświęconą Schulzowi i współredagowała książkę W ułamkach zwierciadła. W 110. rocznicę urodzin i 60. rocznicę śmierci Brunona Schulza (TN KUL, Lublin 2003).
Razem ze mną przeżywała kilka lat temu nagłą śmierć mego męża Igora, wspierała mnie we wszystkich moich staraniach, aby kontynuować i rozwijać jego pomysły. Pisała listy, w których zawsze była otwarta i wypowiadała dobre intencje przyjacielskie.
Profesor Małgorzata Kitowska-Łysiak zawsze była tolerancyjna, miała łagodny stosunek do świata i wysokie wymagania wobec siebie. Odbierałam ją jako człowieka z ciepłym światłem w sercu, które świeciło dla wszystkich, kto z nią pracował, rozmawiał, przyjaźnił się. Trudno uwierzyć, że odeszła od nas i musimy ją pożegnać na zawsze. Pozostawiła nam jednak światło swojego serca.
Z ogromną wdzięcznością dla Ciebie, Małgosiu Droga, za Twoją przyjaźń i Twoje dobre i mądre słowa, które pozostaną ze mną na zawsze – Wiera Meniok
Drohobycz, 17 października 2012 roku
|